Sony RX-100 Mk2 a “Sprawa polska”

Pierwotnie art miał mieć tytuł związany z “trzecim światem” ale – nie ma co ulegać emocjom.
Chęć posiadania nie powinna przyćmiewać nam rozumu.
Czym jest Sony DSC RX100 można się dowiedzieć z licznych publikacji – choćby tu, tutaj albo tutaj. (A dlaczego źródła anglojęzyczne? Bo są bardziej życiowe…)
Trudno o równie utytułowany produkt w tym segmencie rynku – ale nie dla tego się nim zainteresowałem. Głównym celem miało być pozyskanie małego, wszechstronnego narzędzia do dyskretnego poruszania się z aparatem w mrocznych miejscach.
Mroczne miejsca to takie, gdzie światła jest mało, a do tego okoliczności nie sprzyjają paradowaniu z drogim sprzętem jak wyzywającą lustrzanka i długaśny obiektyw.
W takich też okolicznościach, trzask migawki i lustra może wywołać kontrowersje lub zbędne zainteresowanie – stąd mały, cichy i wielozadaniowy sprzęt ma poprzeczkę postawioną naprawdę wysoko, bowiem nikt nie powiedział, że interesuje nas kompromis względem jakości.
Sprzęt dla “skrytografa”.
Skrytograf to typowy tajniak, który w przeciwieństwie do sław światowej fotografii, nie atakuje podmiotu zdjęć z pomysłową gadką i światowym obyciem, nawiązując kontakt – lecz czai się w kącie liczac że pozostanie nie zauważony.
Przydałby się pewnie długi zoom, ale – jak wiadomo, to oznacza mało światła i drżenie rąk psujące co lepsze ujęcia.
Oczywiście to nie synonim zboczeńca z aparatem – raczej nieśmiałego amatora, z zamiłowaniem do perfekcyjnej jakości produkowanych zdjęć, lubiącego spokojnie przymierzyc się do ujęcia.
RX-100 ma wszystko czego potrzeba – od czułej matrycy CMOS o super niskim poziomie szumów, jasny obiektyw i zwarty, poręczny korpus – po szybkostrzelność rzędu 10 kl/s i doskonały tryb HDR . A w wersji Mk2 nawet więcej – bo pojawia się między innymi odchylany ekran LCD, co ułatwia zdjęcia z małych wysokości, lub ponad głową, czy zza muru.
Jest też “steady shot” da ludzi o drżących dłoniach, oraz funkcja chowania obiektywu, kiedy akcelerometr wyczuje bezwładność aparatu – czyt: upadek.
Ma on za zadanie minimalizować straty. Pomysłowe – ale czy sprawdzi się w przypadku aluminiowego korpusu, nie bedącego w stanie wytłumić udarzenia…?
Do czego się nadaje?
Na pewno do wielu wyuzdanych zabaw – mnie jednak przede wszystkim – do zdjęć wieczornych oraz we wspomnianych “mrocznych miejscach”.
Doskonała poprawnośc optyczna zeiss’owskiego obiektywu sprawia, że nawet przy szerokim kącie (odpowiednik 28mm) nie występuje znacząca dystorsja czy winietowanie.
A zatem fantastyczne narzędzie, choćby do strzelania tekstur!
Zdjęcie ściany budynku o rozdzielczości 20MP daje duże pole do popisu. Nawet jesli będzie potrzebna korekcja perspektywy – taki zapas rozdzielczości daje nam duże możliwości – bez obaw o końcową jakość tekstury.
Fantastycznie sprawdza się w półmroku – a że jestem wielkim entuzjastą zdjęć w świetle zastanym – RX-100 wydaje się być dla mnie idealnym kompanem. Piwnice i mroczne wnętrza budynków nie są już problemem. Iso 1600 jest bardzo dobrej jakości – a 3200 da się zaakceptować lub obrabiać.
Statyw – niepotrzebny, lampa – nie potrzebna. Jak miło!
W czym tkwi problem?
Odpowiedź jest prosta: w pazerności Sony i zacofaniu polskiego oddziału!
Przed premierą, zapowiedziano, że cena będzie wyższa o 100 usd w stosunku do poprzednika.
Niestety, wyszło nieco inaczej. Obecnie różnica między Mk1 a Mk3 to ponad 1000 pln…
Co więcej, podczas gdy w Europie i US można robić preordery (jest 19.lipca – czyli po terminie zapowiedzianej premiery), polski oddział Sony nie ma pojęcia kiedy aparat siępojawi i nie wie jaka będzie cena. Ja – cenę przeliczyłem z euro lub usd (doliczając cło).
Sony raz już mnie rozśmieszyło swoim brakiem ogranięcia i zamiast tabletu Xperia Z, kupiłem iPada – z czego zresztą jestem zadowolony.
Czy teraz mam wybrac inny aparat?
Chyba nie. Wybór musi się dokonać między starą wersją – Mk1 a nową – Mk2 – czyli kilkoma, przydatnymi dodatkami, które zawarto w nowszej wersji. Czy warte są 1000 pln?
Od ponad tygodnia probuję sobie odpowiedzieć na to pytanie i w decyzji muszą mi pomóc opinie dostępne w mediach… Słowem – źle to wygląda 🙂
Zwiększenie czułości matrycy o 10% (w tym i szybkość AF) to też jest kuszący fakt – ale suma 3.300 pln za kompaktowy aparat trochę zwala z nóg.
Za taką sumę możemy już prawie kupić Nikona D7000, a za niewiele więcej – D7100.
Ale – albo się jest skrytografem albo nie. D7100 nie jest sprzętem, z którym można się przemknąć niezauważonym i bezkarnie pstrykać zdjęcia pod nosem szemranych typów.
Warto dodać, że dodatki nadające się do stopki systemu R kosztują tyle co 1/3 aparatu albo więcej…
Wizjer optyczny: od 1500 pln (EVF) do 2700 pln (celownik Zeissa), mikrofon: 700 pln, lampa: ok. 1100. Pomijam słabą ich dostępność w naszym kraju.
Wątpliwości tez budzi dostępność akcesoriów dla stopki, która pojawia się wraz z Mk2. (MultiInterface Shoe)
Mikrofony, lampy, wizjery… Jakoś nie do końca dobrze to wygląda w naszym kraju – np: w przypadku systemu Nex czy Alfa, który niegdyś porzuciłem. To co widać w katalogach, polskie Sony-store raczej z rzadka widują… Słowem – sa gadżety – ale nie u nas.
Zew ruchomego obrazu
Nie jest tajemnicą, że RX-100 świetnie zapisuje obraz video.
Do tego można jednocześnie robić zdjęcia – co sprawia , że wypałnia on lukę w moich potrzebach odnośnie fotografii rodzinno-reporterskiej.
Z drugiej strony – pokusa obróbki obrazu HD pociąga za sobą kolejne zakupy… Niechybnie macierz dyskowa i pewnie oprogramowanie do montażu nieliniowego…
Jeśli choć 50% tych oczekiwań, spełnia tak małe urządzenie – to nastały niezwykłe czasy.
Liczę , że się niebawem przekonam, choć nadal powaznie nękają mnie wątpliwości.
Pewnie przyjdzie mi poczekać na bezpośrednią konfrontację w sklepie – i porównanie na zywo.
Rozsądek mi podpowiada, aby zostać przy tym, co tak utytułowano pod koniec zeszłego roku – czyli pierwszej wersji RX-100.
A nuż spadnie trochę cena po wejściu Mk2?
Z ostatniej chwili…
Zabawne, że kiedy w końcu Sony Polska zaktualizowała stronę i pojawił się model Mk2 z ceną 3149 pln (!) doznałem miłego zaskoczenia. Nie trwało to jednak zbyt długo – nie dłużej jak po dwóch dniach, cena została skorygowana do poziomu 3.399… Brawo Sony… 😐
Nie mam na to stosownego komentarza, ale wnioski cisną się na usta same…
Gdzieś w tym tekście już chyba pisałem, że Sony jest pazerne…
I właśnie z tego powodu kupię Mk1 – które jest dla mnie wystarczająco dobry.
Zastanawiam się gdzie jest granica rozsądku. Jako polacy, zarabiamy ok. 3x mniej niż nasi sąsiedzi z krajów Europy zachodniej – ale za gadżety płacimy tyle samo lub więcej…
Czy już zawsze będziemy traktowani jak dzikusy mieszkające w słomianych chatkach?
Z wrodzonej przekory, będe usuwał EXIF-y z moich zdjęć, żeby nie robić firmie darmowej reklamy. Zaklejanie emblematu na body – to też juz swoisty standard.
Przesada? Nie… Raczej jedyna możliwość przeciwstawienia się korporacyjnej pazerności.
Co o tym myślicie?