Odwilż w obiektywie
Są takie dni, kiedy za cholerę nie ruszyłbym się z domu, bo wieje, pada albo jest tak przenikliwie zimno. A jednak bywa i tak, że mimo nędznej pogody, tuż za oknem pojawia się coś, czego nie sposób nie uwiecznić.
Z perspektywy czasu, żałuję, że nie poszukałem lepszego ujęcia – ale sądzę, że i tak oddają one istotę tegorocznej zimy…
Gdybym miał o czym napisać, użyłbym tego zdjęcia na okładkę książki… Pewnie o przeciwnościach losu albo nierównej walce z dorosłym życiem.